Na wagarach w lekarzowie

Pierwszy raz nie było mnie na lekcjach. Przez cały dzień! Całkiem fajnie pójść na wagary. Ja na wagarach byłem z mamą i moim starszym bratem u lekarza – naszej pani doktor Marty, diabetologa w Centrum Zdrowia Dziecka. Ja mówię często „w lekarzu” – analogicznie do „w szpitalu” i nie rozumiem dlaczego mnie zawsze poprawiają. Mój brat Paweł robi sobie ze mnie żarty i pyta rżąc głupio – Tomek, jak tam w lekarzowie…moim zdaniem to całkiem nieźle brzmi i nie wiem dlaczego dorośli i mój brat śmieją się ze mnie.

Wizyta zawsze jest bardzo długa. Najpierw pani pielęgniarka spisuje wszystkie ważne informacje z naszych pomp insulinowych i glukometru Libre. Potem nas waży, mierzy, sprawdza ciśnienie i hemoglobinę glikowaną – to takie badanie sprawdzające, jak się prowadzimy z naszą cukrzycą, czy nie mamy zbyt niskich lub zbyt wysokich cukrów.

Potem poszliśmy do pani doktor. Wszystko analizowała, trochę pozmieniała nam bazy w pompach, powiedziała Pawłowi, że nie dba o skórę i jest suchy jak jaszczurka…u mnie wszystko ok, mama musi tylko smarować częściej miejsca po wkłuciach i po sensorze Libre. Obiecała, że będzie pamietać.

Powinniśmy jeść więcej żelaza. Jakoś ciężko było mi to sobie wyobrazić – że niby co, kawałek widelca na obiad? Okazało się, że żelazo jest w zielonych produktach – na przykład szpinaku. Brrrrrr. Jak to można jeść. Mama tylko machnęła ręką. Nasze miny były takie, jak byśmy właśnie dowiedzieli się, że już nigdy w życiu nie wyjedziemy na wakacje. Pani doktor zaproponowała nam koktajl Shreka – banan, kiwi, jabłko i …szpinak. Podobno w ogóle nie czuć szpinaku. W tym tygodniu będziemy to pić…

One thought on “Na wagarach w lekarzowie

  1. Drogie dziecko
    W szpinaku nie ma żelaza. Przekaż te informacje swojej mamie i pani dr.
    Pozdr.
    Agata

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *