Nareszcie weekend

Cześć,

miałem bardzo intensywny tydzień. W szkole bardzo dużo się dzieje: ostro ćwiczymy na WF-ie (ostatnio byłem cały mokry…), przygotowujemy się do ślubowania, no i…. te szlaczki…

Muszę ćwiczyć rękę i codziennie w domu rysuję szlaczki. Tata jest mega restrykcyjny – każe mi robić to wszystko bardzo dokładnie tak, jak wygląda wydrukowany wzór…ryczę zawsze. Na szczęście jest mama – zawsze mnie przytula i mówi, że ważne abym ćwiczył i na pewno będzie dobrze.

W piątek miałem logopedię – przez prawie godzinę ćwiczyłem język i szszszszumiałem, i takie tam. Pani jest bardzo miła i mówi, że jak będę ćwiczył, to tylko 2 lata będziemy się spotykać. Trochę nie rozumiem, ale ok. Postaram się ćwiczyć. Nie wiem ile to 2 lata…ale chyba strasznie dużo.

Mama była u nas w klasie i rozmawialiśmy o cukrzycy. Mówiła, że z cukrzycą jest tak, jak z drzewami – są liściaste np. kasztany i iglaste – choinki. I choć wyglądają zupełnie inaczej, to wciąż są to drzewa…Cukrzyce też są różne – czasami chorują dziadkowie, a czasami dzieci…niby ta sama choroba, a jednak zupełnie inna.

Wreszcie sobota. Idę z Kitą (moją ciocią) do kina i na pewno będzie super. Rodzice wychodzą na imprezę. Parapetówkę…ale nie zabierają żadnego parapetu od nas z domu…

Tomek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *